Przed meczem Kinga Szczecin z Treflem Sopot było wiadome, że trener Arkadiusz Miłoszewski nie będzie mógł skorzystać z (walczących z kontuzjami) Andy'ego Mazurczaka oraz Przemysława Żołnierewicza.
Reszta koszykarzy Kinga była świadoma trudnego zadania. Jednak, to jak weszli w mecz z mistrzem Polski - mogło się podobać. Duża energia, dobra skuteczność, agresja w obronie. Te wszystkie aspekty pozwoliły wyjść Kingowi na prowadzenie. Trefl wydawał się bezradny wobec tak grającego szczecińskiego zespołu. Wilki w pewnym momencie miały nawet ponad 80% skuteczności z gry - to rzadki obrazek na koszykarskich boiskach.
Ciężar gry w ataku wzięli na siebie James Woodard, Kassim Nicholson, Teyvon Myers oraz Aleksander Dziewa. Dobre zmiany dali także Tony Meier oraz Michał Kierlewicz. Efektownym blokiem popisał się Szymon Wójcik. Gra wszystkich Wilków musiała się podobać. King do przerwy prowadził 52:40.
Po powrocie na parkiet Trefl był skuteczniejszy. Przede wszystkim więcej trafiał z dystansu. Lepiej wykorzystywał elementy gry pod kosz. Szczecinianie mieli problem z zatrzymaniem gry low post sopockiej ekipy. Do tego doszły problemy z faulami Teyvona Myersa i w ostatniej kwarcie King musiał radzić sobie bez nominalnego rozgrywającego.
Za przeprowadzanie piłki odpowiedzialny był James Woodard, Kassim Nicholson oraz Mateusz Kostrzewski. Gra się mocno wyrównała. Trefl odrobił straty i był bliski wyjścia na prowadzenie. Ta sztuka udała się na kilka minut przed końcem. Jednak King walczył do ostatniego gwizdka. Szczecinianie mieli nawet rzut na dogrywkę, ale Tony Meier nie trafił z otwartej pozycji.
King Szczecin - Trefl Sopot 96:99 (34:22, 18:18, 24:30, 20:29)
King: James Woodard 23, Aleksander Dziewa 14, Teyvon Myers 13, Kassim Nicholson 12, Tony Meier 9, Mateusz Kostrzewski 9, Chad Brown 7, Michał Kierlewicz 5, Szymon Wójcik 4.
Trefl: Tarik Phillip 23, Aaron Best 22, Geoffrey Groselle 14, Andy Van Vliet 12, Jakub Schenk 11, Marcus Weathers 9, Robert McGowens 5, Jarosław Zyskowski 2, Mikołaj Witliński 1.