Mecz Kinga Szczecin z Filou Ostenda był starciem drużyn, które do 3. kolejki BCL nie zanotowały jeszcze zwycięstwa. Wygrana w tym spotkaniu zdecydowanie przybliży jedną z ekip do gry w kolejnej fazie Ligi Mistrzów.
Wilki Morskie rozpoczęły mecz z wielką werwą i energią. Mimo, że trener Arkadiusz Miłoszewski nie mógł skorzystać w tym starciu z kontuzjowanych Jamesa Woodarda oraz Przemysława Żołnierewicza, co mocno osłabiało rotację szczecińskiego zespołu. King długo prowadził na otwarcie, ale goście z Belgii szybko otrząsnęli się z początkowych kłopotów i wygrali pierwszą odsłonę 18:17.
Druga kwarta toczyła się już pod większą kontrolą drużyny z Ostendy. Goście byli skuteczniejsi z dystansu, zdobywali łatwe punkty. Jednak dobre akcje Kassima Nicholsona oraz Aleksandra Dziewy pozwoliły zniwelować przewagę Belgów, którzy do przerwy prowadzili tylko 42:40.
Początek drugiej połowy to ponownie dobra energia szczecińskich Wilków. Dobrze w obronie spisywał się Tony Meier, ale gdy tylko trener Miłoszewski decydował się na rotacje składem, to Belgowie wychodzili na wysokie prowadzenie. Po 30 minutach gry prowadzili 61:52.
Czwarta kwarta rozpoczęła się od celnych trójek Teyvona Myersa oraz Kassima Nicholsona. Myers był niezwykle aktywny w ataku. Po jednej z udanych akcji Amerykanina trener Belgów zdecydował się poprosić o przerwę w grze. Filou Ostenda prowadziła wtedy 66:60. King próbował jeszcze kilka razy dojść rywala, ale ten zawsze skutecznie się bronił. Na 3 i pół minuty do końca starcia, Ostenda prowadziła 76:65. Goście byli zdecydowanie skuteczniejsi, niż gospodarze w rzutach z dystansu. To pozwoliło im bezpiecznie kontrolować przebieg końcówki meczu.
Filou Ostenda wygrała z Kingiem Szczecin 84:73.