Z dumą, oficjalnie możemy potwierdzić, iż urodzony w 1994 roku i mierzący 211 centymetrów wzrostu Amerykanin - Marcus Lee podpisał kontrakt z Kingiem Szczecin i po przejściu badań medycznych zostanie koszykarzem Wilków Morskich.
Marcus Lee jest w rytmie meczowym. W niedzielę zakończył finałową serię w australijskiej lidze NBL. Jego drużyna Melbourne United przegrała 2:3 z Illawarra Hawks. W zakończonym sezonie rozegrał 34 mecze. Na parkiecie spędzał około 18 minut notując średnio 7 punktów, 6 zbiórek, 2 bloki, asystę i przechwyt. Najlepszym występem Amerykanina w tym roku było pierwsze starcie finałowe przeciwko Hawks - zdobył wtedy 14 punktów,15 zbiórek, 2 bloki i przechwyt.
- Jestem podekscytowany dołączeniem do tak wspaniałej drużyny, jak King Szczecin. Chcę wygrać mistrzostwo, tylko to się liczy i wierzę, że mamy potencjał, aby tego dokonać. Z moim zdrowiem wszystko jest w porządku. Z sytuacji w Australii najlepsze jest to, że grałem w wymagającej serii play-off i jestem obecnie w najlepszej formie. Chciałbym przekazać kibicom w Szczecinie, że nie mogę się doczekać, aby zobaczyć Netto Arenę na własne oczy i zagrać już przed Wami. Mam nadzieję, że razem odzyskami mistrzostwo dla Szczecina! - mówi Marcus Lee, nowy zawodnik Kinga Szczecin.
Lee trzy lata uniwersyteckiej kariery spędził na Uniwersytecie Kentucky słynącego z bardzo dobrego programu koszykarskiego. Na ostatni sezon przeniósł się na Uniwersytet Kalifornii. W 2018 roku nie został wybrany przez draft NBA, ale cieszył się zainteresowaniem zespołów NBA. Grał w NBA Summer League w barwach Cleveland Cavaliers. Natomiast okres przygotowawczy spędził razem z Miami Heat, dołączając później do ich zespołu afiliacyjnego - Sioux Falls Skyforce.
W trakcie swojej dalszej kariery grał także w takich klubach jak: Aris Saloniki (Grecja), Bnei Herzliya (Izrael), Vanoli Cremona (Włochy), Semt77 Yalovaspor (Turcja) czy Baxi Manresa (Hiszpania).
- Cieszymy się, że w końcu udało nam się znaleźć centra, którego szukaliśmy od grudnia, gdy nasz zespół opuścił Chad Brown. Nie było to łatwe z wielu powodów. Marcus grał w finałowych meczach w Australii, niestety przegrali serię 2:3. Już w tym tygodniu zamelduje się w Szczecinie. Po przejściu badań lekarskich dołączy do treningu i wzmocni nasz zespół. To zawodnik doświadczony, bardzo mobilny. Pasujący profilem do stylu, w jakim chcemy grać. Ma zabezpieczyć strefę podkoszową jeśli chodzi o obronę i atak. Mam na myśli zbiórki, bloki i akcje pick’n’rollowe. Jest podekscytowany tym, że do nas przyjeżdża. Nie chcieliśmy zawracać mu głowy podczas jego serii finałowej. Wiemy, że ostatni mecz rozegrał w niedzielę. Odniósł tam małą i lekką kontuzję, która okazała się niegroźna. Oczywiście po jego przyjeździe do Szczecina będziemy znali jego status medyczny na sto procent. On oraz sztab medyczny z Australii podkreślają, że to nic groźnego. Odczuwa mały ból i jest gotowy do walki o najwyższe cele. Cieszymy się, że wybrał nas, bo miał także opcję z silniejszej ligi, francuskiej. Nie możemy się doczekać jego przyjazdu - mówi Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga Szczecin.
Marcus - witamy w Szczecinie!