Mecz Kinga Szczecin z Filou Ostenda układał się po myśli szczecinian tylko przez pierwsze minuty. W pewnym momencie drugiej kwarty gospodarze wrzucili wyższy bieg i wypracowali sobie kilka punktów przewagi.
King zaczął popełniać straty. Teyvon Myers nie był w stanie poukładać gry w ataku Kinga Szczecin i zabrało w niej płynności. Na tym korzystała defensywa Belgów, którzy do przerwy prowadzili 39:26.
Po powrocie na parkiet King rzucił się do odrabiania strat. Szczecinianie szybko zaaplikowali rywalom kilka trójek i odrobili straty 43:41. Jednak od tego momentu wróciły demony Wilków Morskich - straty. To przez nie trudno było ostatecznie dogonić rywala.
King przegrał swoje czwarte spotkanie w Basketball Champions League 55:67.